Spotkanie z historią regionu
Często nasze rodziny od wielu pokoleń zamieszkują w danej miejscowości.
Ale co tak naprawdę wiemy o historii, tradycji czy kolorycie lokalnych wydarzeń?
Wiedza o regionie i jego historii w obecnym czasie staje się coraz ważniejsza, ponieważ daje poczucie lokalnej tożsamości. Aby ocalić i rozpowszechnić historię naszej okolicy w środę
6 listopada 2019 roku do Szkoły Podstawowej im. MSC w Kawęczynie zaprosiliśmy pasjonata badającego historię naszego regionu – pana Sylwestra Dzikowskiego.
W październiku uczniowie naszej szkoły wybrali się w ,,artystyczną podróż” śladami polskiego mistrza witraży oraz artysty wszechstronnego – Józefa Mehoffera. Punktem docelowym było Muzeum Miasta Turku.
Wyjazd był kolejnym przedsięwzięciem w ramach projektu pt: ,,Smakowanie Wielkopolski”, który realizowany jest we współpracy z Samorządem Województwa Wielkopolskiego. Józef Mehoffer to jeden z najbardziej wyrazistych przedstawicieli Młodej Polski, uznawany za mistrza secesyjnej dekoracyjności. Studiował w Krakowskiej Szkole Sztuk Pięknych, m.in. u Jana Matejki oraz na uczelniach wiedeńskich i paryskich, na których dzielił swoje pracownie choćby ze Stanisławem Wyspiańskim.
10 października bieżącego roku 37 uczniów Szkoły Podstawowej im Marii Skłodowskiej-Curie w Kawęczynie uczestniczyło w wycieczce zorganizowanej w ramach projektu ,,Kawęczyn igłą i nitką malowany”. W tym dniu uczniowie poznali miejsca w naszym rejonie związane z życiem Fryderyka Chopina, zwiedzili wszystkie obiekty Muzeum Okręgowego w Koninie Gosławicach i tworzyli własne lalki podczas etnograficznych warsztatów plastycznych.
Pierwszym punktem programu tego dnia był Żychlin niedaleko Konina, gdzie przed pałacem Bronikowskich na ławeczce z czerwonego piaskowca, wspartej o głaz, przysiadł młodziutki Fryderyk Chopin, zasłuchany w muzykę dochodzącą z parku. Słusznie pojawia się pytanie, czy kompozytor kiedykolwiek tam był? Jak najbardziej. Otóż, 19-letni Fryderyk wraz przyjaciółmi we wrześniu 1829 roku bawił w Żychlinie 3 dni na weselu Melanii Bronikowskiej i Wiktora Kurnatowskiego. A trafił tam całkiem przypadkowo, gdy wracał z dwoma kolegami z Wiednia do Kalisza.